Jesteś w: Strona główna Artykuły 2008 Magellan i Horn

Artykuły

Powrót do listy

2008 Magellan i Horn

Będąc świadomy tego, że tzw. prawdziwe okrążenie Hornu, które liczyło się od 50° S na Atlantyku do 50° S na Pacyfiku ( lub odwrotnie) w nieprzerwanej żegludze, jest w ramach naszej wyprawy "Od Kopca do Góry Kościuszki" nierealizowalne, chciałem dojść do sensu tego założenia; "zrobić Horn z drogi". Start z Buenos Aires leżącego na szerokości 34,5° S przybliżał to założenie. Mieliśmy zamiar iść w dół Ameryki Południowej, wejść w cieśninę Magellana, przedostać się na Pacyfik i stamtąd kierując się na wschód okrążyć Horn. Ta trasa aż prosiła, o nawiązanie do Magellana


Strony: 1  2  3 

Naszym planem było przedostać się do kanału Cockburn przez Kanał Pedro. Tłukąc pod wiatr z trudem osiągnęliśmy wejście do niego. Krótko przed północą dotarliśmy do upragnionego kotwicowiska w wąziutkiej zatoczce zwanej Caleta Murray i cieszyliśmy sie na spokojną noc, Już wypiliśmy herbatę, gdy z deku zameldowano, że kotwica nie trzyma. Na okręt spadały raz po raz dzikie podmuchy williwaw. Brzeg był tuż, a więc bardzo niewiele miejsca na manewry. Po kilku próbach ponownego zakotwiczenia zdecydowałem, że wychodzimy na zewnątrz. W prawdzie w podmuchach siła wiatru dochodziła do 9 B, ale nie groził nam ląd. Na silniku chodziliśmy w tą i powrotem, aby przeczekać noc. Nie odważyłem się iść nocą dalej przewężającym się kanałem, w którym głębokość podnosiła się do 4 metrów, a locja ostrzegała przed prądem dochodzącym do 8 w. Tą zwężkę zwaną Paso O'Ryan przeszliśmy dopiero o 06:45.

Po dojściu do Kanału Cockburn płynęliśmy dalej na zachód chcąc wyjść na Pacyfik. Próbowaliśmy przebić się na silniku pod przeciwny sztormowy wiatr. Nie było to nam jednak dane, fale i wiatr były mocniejsze, musieliśmy się poddać i zawrócić. Schronienie znaleźliśmy w Puerto King - zacisznej zatoczce, gdzie w ogóle nie odczuwało sie furii panującej na zewnątrz. Stanęliśmy na cumach wywiezionych na ląd obok kutra rybackiego, który też poszukał schronienia tej oazie spokoju. Rybacy niemal natychmiast zaoferowali kraby na kolację - za butelkę wina, którą zupełnie przypadkowo mieliśmy ze sobą. Piękny spokojny wieczór w porciku, który można byłoby przyrównać do portu Lajstrygonów z podróży Odyseusza. Nazwa zatoczki też historyczna, ale z nieco nowszych czasów. Kapitan Philip Parker King był dowódcą angielskiej ekspedycji badającej Ziemię Ognistą w latach 1825 - 1830 na statkach Adventure i Beagle.

Prognozy pogody przysyłane przez Roberta Krasowskiego zaczynały się od słów "straszne, niż za niżem" i potem wyliczanka kierunku i siły wiatrów. Kierunki się zgadzały a prędkość podawana w węzłach były zaniżone średnio o 10 w. Na drugi dzień udało nam się jednak przebić na Pacyfik wychodząc przez Paso Pratt. Wiatr z kierunków zachodnich był zgodny z zapowiedziami, prędkość jak zwykle zaniżona. Ruszyliśmy na południe i wschód. Przylądek Horn mijaliśmy w odległości 3,2 mili płynąc pod fokiem sztormowym dnia 01 listopada o godzinie 2050 czasu lokalnego (UTC - 3) Byliśmy wtedy na pozycji 56° 02,17' S i 067°15,5' Wydarzenie owe uczciliśmy jednak dopiero w Puerto Williams. Tutaj musieliśmy spędzić 3 dni, bo wyjście z portu było zamknięte ze względu na złą pogodę. Gdy tylko zrobiło się "okienko"pogodowe pracownicy Capitanerii sami przyszli nam o tym powiedzieć. Nie czekaliśmy dnia (niektórym spieszyło się już na samolot). Do Ushuaia weszliśmy 05 listopada o 01:30. Tu zakończył się rejs, a rozpoczął tydzień dla jachtu.

Henryk Wolski
www.conceptsailing.org


Strony: 1  2  3 


Powrót do listy
Amazonka

Amazonka przy niskiej wodzie
– sezon wędkowania
20-30.10.2024

20-sta rocznica opłynęcia Bieguna Północnego

Wydarzenie:
19 lipiec 2023
20-sta rocznica opłynęcia
Bieguna Północnego